Kolejny haft z serii Somebunny - tym razem tyłem.
Tak jak poprzednie moje hafty musiały poczekać trochę na skończenie, bo brakło mi muliny. Trochę sobie poleżały, poczekały. Jak tylko dokupiłam brakujące kolory to zaraz się wzięłam za wyszywanie ich. Nie mogłam się doczekać kiedy wreszcie je skończę. Spodobały mi się one jak je tylko gdzieś wypatrzyłam. A szyło się je dosyć ciężko, bo schemat był w kawałkach i te kawałki na czterech kartkach. Ale jakoś się udało skończyć. Ja jestem z nich bardzo zadowolona, bardzo mi się one podobają.
Zrobiłam też zdjęcia w trakcie wyszywania.
Tutaj wreszcie skończone wyszywanie, jeszcze kilka czarnych kresek i gotowe. Tak właściwie to kreski powinny być szare, ale ja postawiłam na czarne. Wydaje mi się, że są bardziej wyraziste. Tym bardziej, że wyszywałam nie na białej kanwie.
I mój ulubiony moment, kiedy wreszcie zaczynam haft obrysowywać czarnymi kreskami.
Bardzo dziękuję za miłe słowa, które zostawiacie w komentarzach oraz za odwiedziny tutaj.
Pozdrawiam :)
słodziutki hafcik,nigdy nie haftowałam na materiale
OdpowiedzUsuńPiękny haft i podziwiam za wytrwałość :-).
OdpowiedzUsuńRewelacyjny haft, pięknie się prezentuje na tej tkaninie.
OdpowiedzUsuńPodziwiam za wytrwałość..to nie jest prosty schemat.
Pozdrawiam ciepło.
K.